Racibórz wagi państwowej
Podstawą systemu zintegrowanej gospodarki wodnej dorzecza Odry są dwa zbiorniki. W Raciborzu na rzece Odrze oraz w Kamieńcu Ząbkowickim na Nysie Kłodzkiej. Pierwszy jest placem budowy. Postęp prac ocenia się na 20 procent. Drugi, na tę chwilę, kosztował około 38 mln zł i póki co jest projektem z szuflady, a do tego bez aktualnej dokumentacji.
Zintegrowany system gospodarki wodnej ma chronić przed powodzią, ale i skutkami suszy. Na razie trudno jest pisać o takim systemie. Administracja nie ma ani pieniędzy, ani sprawnej organizacji. To ma się zmienić. Obecnie rządzący zarzucają koalicji PO-PSL, że przez osiem lat ich rządów nie udało się dostosować prawa wodnego do Ramowej Dyrektywy Wodnej Unii Europejskiej. Problem w tym, że wysokość, na jaką Prawo i Sprawiedliwość ustawiło sobie poprzeczkę – przeraża. Chciałoby się krzyknąć: uspokójcie się! Macie rację! Najpierw gospodarka wodna, następnie energetyka i transport. Tylko wolniej proszę! Ludziom trzeba wytłumaczyć, że lanie wody to dziś temat numer jeden. Jutro tej wody może zabraknąć.
– Gospodarka wodna jest jedną z niewielu dziedzin w Polsce, które po 1989 r. nie zostały zreformowane – mówił w Sejmie RP podsekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska Mariusz Gajda (10.03.16 r.). – Jest naprawdę jedną z bardzo niewielu takich dziedzin. Tam, można powiedzieć, tkwimy jeszcze w poprzednim systemie politycznym, systemie ustrojowym, dlatego tak ważne jest unormowanie tych wszystkich spraw. Musi być z jednej strony sprawne zarządzanie, a z drugiej –sprawne finansowanie.
Kamieniec Ząbkowicki
System zintegrowanej gospodarki wodnej to systemem naczyń połączonych. Trudno powiedzieć kiedy zostanie wybudowany zbiornik w Kamieńcu Ząbkowskim. Inwestycja uzależniona jest od budowy kolejnych czterech zbiorników na terenie Kotliny Kłodzkiej. Według ostatnich obliczeń zbiornik kosztowałby 1,2 mld zł. Do tej pory projekt pochłonął 38 mln złotych. 20 mln zł kosztowały przesiedlenia i wykup 400 ha gruntów przez RGZW we Wrocławiu, a 18 mln zł dokumentacja techniczna zbiornika. Dziś nieaktualna. Trzeba będzie wydać kolejne 5 mln zł.
(źródło). Warto przy tej okazji dodać, że Polska w 2016 r. na ochronę przed powodzią dysponuje, w skali całego kraju, kwotą około jednego miliarda złotych. Są to środki z pożyczek z Banku Światowego, Banku Rozwoju Rady Europy oraz z programów Unii Europejskiej. Potrzeby krajowe, w obszarze gospodarki wodnej, szacuje się w 2016 r. na kilkadziesiąt miliardów złotych. (M. Gajda, 28.01.16 r., sejm.gov.pl). Warto przy tym pamiętać, że cały czas w Polsce trwa modernizacja sieci dróg, w tym linii kolejowych, linii energetycznych czy bloków elektrociepłowni.
Susza 2015
Od ubiegłego roku woda jest w Polsce temat numer jeden. Na początku 2015 r. pojawiły się teksty zapowiadające zagrożenie. „Polsce grozi głęboka susza, brak żywności i wody pitnej. Kiedy?” (17.02.15 r., zobacz). Po kilku miesiącach mieliśmy już relacje z tego, co dotknęło kraj. W pięciu województwach niedobór wody wystąpił w ponad 90 procentach gmin. „Całej Polsce grozi susza” (25.08.15 r., zobacz). deficyt wody w 2015 r. wynosił średnio o ok. 270 procent więcej niż w ostatnich dziesięciu latach – informował minister rolnictwa. „Susza w Polsce. Straty rolników są już szacowane na 1 mld zł, zagrożone 99 proc. upraw” (9.09.2015 r., zobacz).
– Dlaczego zjawiska powodziowe i zjawiska suszy tak bardzo mocno narastają w ostatnich czasach? Nie tylko dlatego, że zmienia się klimat – bo on się zmienia – ale dlatego że postępuje urbanizacja kraju polegająca m.in. na budowie dróg, na budowie domów, parkingów przy supermarketach i nie ma w tym momencie przeciwdziałania temu w postaci zbiorników retencyjnych – wyjaśniał w trakcie posiedzenia Sejmu RP, związany zawodowo z gospodarką wodą od 1980 r., podsekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska Mariusz Gajda (22.12.15 r.). – Poprzez budowę tych wszystkich nawierzchni utwardzonych zmniejsza się naturalna retencja i powoduje to gwałtowny spływ wód, szczególnie widać to doskonale na terenach podgórskich i górskich, gdzie wystarczy tak naprawdę niewielki deszcz, żeby powstała fala powodziowa. Potoki dotąd spokojne zmieniają się w potoki rwące. Jedyną metodą żeby przeciwdziałać temu zjawisku jest lokalne zatrzymywanie wody. Oczywiście wielkie zbiorniki są potrzebne na dużych rzekach, natomiast przede wszystkim trzeba tę retencję tworzyć w sposób lokalny i tylko wtedy będziemy mogli się zabezpieczyć przed powodzią i suszą.
Wiceminister Gajda odniósł się do historii. Zaraz po wojnie na terenach obecnej Polski istniało około 10 tysięcy małych zbiorników retencyjnych. Były to młyny, folusze, zakłady o sile wody służące między innymi gospodarce rybackiej, ale też rolnictwu. Większość tych obiektów została zniszczona w ramach walki z kułactwem i nie zostały one odbudowane. Dziś ludzie, którzy chcą odbudować tę infrastrukturę, nie mogą tego zrobić, bo natrafiają na bariery przede wszystkim tzw. środowiskowe. Zdaniem M. Gajdy, można wszystko pogodzić ze środowiskiem. Można zachować wartości przyrodnicze.
Zasoby dyspozycyjne
Co przemawia za dialogiem i wspieraniem działań rządu w obszarze gospodarki wodnej? Polska jest krajem o stosunkowo małych zasobach wodnych. Średni roczny odpływ wód powierzchniowych wynosi w Polsce ok. 62 mld m3, co w przeliczeniu na jednego mieszkańca daje roczny zasób 1600 m3 wody, tj. prawie trzykrotnie mniej aniżeli wynosi średnia wartość europejska. Jednym z podstawowych sposobów zwiększających możliwość wykorzystania zasobów wodnych jest ich retencjonowanie. Łączna pojemność całkowita wszystkich zbiorników retencyjnych w Polsce wynosi 2,75 mld m3 wody, co stanowi ok. 6,0 proc. średniego rocznego odpływu, gdy w innych krajach europejskich wskaźnik ten waha się w przedziale od kilkunastu do kilkudziesięciu procent. Szacuje się, że realne możliwości sztucznej retencji, wynikające z warunków topograficznych, demograficznych i gospodarczych, wynoszą w Polsce 15 proc. średniego rocznego odpływu. Pozwoliłoby to zwiększyć zasoby dyspozycyjne o ok. 4,0 mld m3 wody.
(za: kpt.ż.ś. dr K. Woś, źródło)
Zbiornik Racibórz
W trakcie posiedzenia Sejmu RP 16.12.2105 r. podsekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska Mariusz Gajda tłumaczył, że oddany do użytku Wrocławski Węzeł Wodny, zwiększający przepustowość rzeki Odry we Wrocławiu, gdyby była taka powódź jak w 1997 r., nie zafunkcjonuje. Cała inwestycja zostałaby zniszczona. Te dwie inwestycje są komplementarne, czyli tak naprawdę najpierw powinien powstać zbiornik Racibórz, a w drugiej kolejności albo równolegle Wrocławski Węzeł Wodny. Zwrócił też uwagę, że kanał ulgi Widawy jest niedokończony. Jest to newralgiczna inwestycja pozwalająca omijać częściowo przepływ wody przez samo centrum Wrocławia.
– W tej chwili jest budowa zbiornika suchego jako polderu suchego, niemniej jednak podjęliśmy decyzję, że budujemy przede wszystkim te elementy, które są elementami wspólnymi i dla zbiornika mokrego, i dla zbiornika suchego. Około 80 proc. elementów jest wspólnych. Zbiornik mokry z kolei potrzebuje jeszcze wykonania prac w czasie… oraz wykonania oczywiście śluzy i zamknięć ruchomych – tłumaczył wiceminister M. Gajda w Sejmie RP (19.05.16 r.). – Podjęliśmy już pewne prace projektowe w tym zakresie. Będzie to oczywiście zbiornik droższy o ok. 700 mln zł, bo będą wyższe nakłady. Niemniej najtrudniejsze są sprawy proceduralne związane z przekształceniem tego zbiornika w zbiornik mokry, a także sprawy finansowania z uwagi na to, że w tej chwili on jest finansowany przez Bank Światowy, Bank Rozwoju Rady Europy i fundusze europejskie i jest zarejestrowany jako zbiornik suchy. Takie są decyzje administracyjne. I teraz nagła zmiana ze zbiornika suchego na zbiornik mokry spowoduje wstrzymanie finansowania. W związku z tym zgłosiliśmy, że nadal będzie budowany jako zbiornik suchy, ale już z zastrzeżeniem przekształcenia go w zbiornik mokry.
Powódź w lipcu 1997 r. poddała egzaminowi system ochrony przeciwpowodziowej na Odrze. Wielkość strat bezpośrednich oszacowano wtedy na 9,24 mld złotych. Większość urządzeń okazała się niewystarczająca, zwłaszcza w odniesieniu do aglomeracji miejskich, zlokalizowanych w Dolinie Odry. Gdyby zbiornik w Raciborzu istniał, to byłby w stanie zredukować falę powodziową zbliżoną do katastrofalnej fali z roku 1997 do 1 538 m3/s, wobec jej kulminacji oszacowanej na 3 120 m3/s. (źródło: RZGW Gliwice)
Koszt budowy zbiornika „suchego” w Raciborzu Dolnym w 2015 r. to 1,30 mld zł. Wraz ze zmianą funkcji zbiornika z „suchej” na „mokrą” (dodatkowe 700 mln) i dostosowaniem jej dla potrzeb żeglugi, pojawiła się koncepcja budowy dodatkowych polderów i zbiorników retencyjnych współpracujących z „mokrym” zbiornikiem Racibórz. Koncepcję przedstawił Wojewódzki Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Opolu. Zakłada ona budowę w sumie dziewięciu polderów i trzech zbiorników w Opolskiem. Koszt budowy wskazanych w koncepcji polderów i zbiorników retencyjnych to ok. 500 mln zł, z wykupem gruntów i innymi kosztami – nawet 800 mln zł. Obecnie z tej kwoty zapewniono 100 mln zł na najbliższe 5 lat w opolskim RPO na lata 2014-2020 (źródło).
Sebastian Sahajdak
Szczecin, 31.05.2016 r.
Fot. Sah.